Dziś poruszony zostanie temat niezwykle ważny dla bezpieczeństwa zdrowotnego populacji polskiej, z którym każdy nasz student powinien się zaznajomić – przedstawimy Państwu raport Najwyższej Izby Kontroli o bezpieczeństwie żywności, w kontekście stosowania w niej dodatków do żywności. Kontrolę przeprowadzono w latach 2016-2018, a w mediach głośno było o tym, jak złe były jej wyniki i że mamy w sklepach pożywienie bardzo złej jakości. Zapraszamy do zapoznania się z całością omawianego raportu (link).
Nadzór nad stosowaniem dodatków do żywności – Raport Najwyższej Izby Kontroli – najważniejsze informacje:
- Dodatki do żywności nie są żywnością, a jedynie jej składnikami, które wspomagają procesy technologiczne związane z produkcją, przetwórstwem i przechowywaniem. Aktualnie do obrotu dopuszczonych jest 330 różnych dodatków, przy jednoczesnej ocenie przez NIK, że ustawodawstwo w zakresie stosowania tych substancji jest liberalne, w wyniku czego przeciętnie spożywamy 2 kg różnych dodatków rocznie.
- Polskie ustawodawstwo nie odnosi się do ryzyka zdrowotnego dla konsumenta, jeżeli w produkcie spożywczym:
– występuje więcej niż jedna substancja dodatkowa,
– następuje ich kumulacja z wielu źródeł,
– zachodzą pomiędzy nimi oddziaływania synergistyczne (czyli takie, których oddziaływania wzajemnie się napędzają, potęgując efekt końcowy).
Kto został poddany kontroli?
- Główny Inspektorat Sanitarny i organy inspekcji sanitarnej na szczeblu powiatowym w wybranych województwach;
- Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wraz z wojewódzkimi inspektoratami inspekcji handlowej w wybranych miastach;
- Główny Inspektorat Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych wraz z wojewódzkimi inspektoratami jakości handlowej artykułów rolno-spożywczych w wybranych miastach.
- Ponadto zlecono doraźną kontrolę stosowania oznaczeń na wybranych produktach spożywczych oraz badania laboratoryjne dodatków do żywności pod kątem jakościowo-ilościowym we wskazanych grupach produktów.
Raport Najwyższej Izby Kontroli – wnioski:
- Przedkładanie wagi nad kontrolą jakości handlowej w stosunku do badań nad jakością zdrowotną żywności – to tylko jedna z wad, jakie wykazała NIK w funkcjonującym systemie nadzoru nad dodatkami do żywności.
- Na 501 przeanalizowanych produktów spożywczych w 447 stwierdzono użycie 132 dodatków 2016 razy, na przykład: w sałatce ze śledziem i groszkiem, o której producent zapisał na etykiecie, że jest “zdrowa” stwierdzono 12 dodatkowych substancji. Rekordzistką była kiełbasa śląska – 19 dodatków.
- W zaprojektowanej na zlecenie NIK jednodniowej diecie przeciętnego Polaka znajduje się 85 dodanych do żywności substancji tego typu.
- Najbardziej narażone na przekroczenie ADI (czyli wskaźnika określającego dopuszczalne dzienne spożycie dodatków do żywności) są dzieci z uwagi na niższą masę ciała. Na przykład w przypadku potencjalnie rakotwórczych azotyn narażenie na ich nadmiar w pożywieniu dla grupy wiekowej dzieci 1-3 lat wynosił aż 562%!
- NIK w swoim raporcie przedstawiła szereg zastrzeżeń, co do analiz badań próbek żywności, które miały zostać przeprowadzone przez inspekcje celem kontroli.
- NIK podkreśla również, że pojawia się coraz większa ilość dowodów i publikacji naukowych, traktujących o szkodliwości poszczególnych dodatków do żywności, grup dodatków czy też, wynikających z tworzenia się połączeń pomiędzy nimi. Ponadto nie są znane skutki ich interakcji z większością leków.
- W przypadku Inspekcji Sanitarnej jedynym działaniem o charakterze edukacyjnym, była realizacja projektu “Trzymaj formę!”, który z jednej strony nawoływał do ograniczenia spożycia dodatków do żywności, z drugiej zaś – przekonywał, że są one przebadane i bezpieczne.
- Ponadto w raporcie pojawiła się informacja na temat powszechnie dostępnych w sklepach parówek – Główny Inspektor Sanitarny nie żądał wyjaśnień od producenta, który zastosował w swoim produkcie 16 substancji dodatkowych, a w tym: “4 stabilizatory, 3 regulatory kwasowości, 3 konserwanty, 2 substancje zagęszczające, 2 wzmacniacze smaku, barwnik i przeciwutleniacz”.
Ogólnie NIK oceniła nadzór nad dodatkami do żywności jako nieskuteczny i dysfunkcjonalny. Negatywnie wypowiedziała się również na temat biernej postawy Głównego Inspektora Sanitarnego wobec narażenia populacji naszego kraju na przekraczanie w pożywieniu dopuszczalnych limitów dodatków do żywności, co bezpośrednio przedkłada się na stan zdrowia konsumentów.
Wobec powyższych informacji, wydaje się, że naszym głównym orężem w walce o zdrową żywność jest przede wszystkim świadomość. Jako konsumenci, mamy możliwość, by postawić bierny opór wobec producentów, którzy przedkładają zysk nad zdrowie społeczeństwa i wypuszczają na rynek wątpliwej jakości produkty. To, co możemy zrobić, zgodnie z powiedzeniem, że nikt nie zadba o nas lepiej niż my sami, to nie kupować tego typu wyrobów i przekazywać swoją wiedzę dalej, uświadamiając innych.